Info

Więcej o mnie. Bikestatsowa tablica.

Poprzednie lata

Wycieczki jednodniowe
Tagi
Archiwum wpisów na blogu
A przed Bikestatsem było tak...
Tatry, moja druga pasja...
Moje rowery
Obserwowane blogi

7. Beskid Sądecki: Cyrla - Wierchomla
Środa, 28 września 2016 · dodano: 13.10.2016 | Komentarze 1
(podjazdy: 1311 m)(spis treści) (mapa całej trasy)
Wszystko wskazuje na to, że dziś osiągnę cel wyjazdu, czyli Krynicę i Muszynę. Jakoś nie czuję się z tym zbyt dobrze, no ale póki co przede mną pasmo Jaworzyny i na tym staram się skupić. Pogoda naprawdę mnie rozpieszcza - mimo kiepskich prognoz z dnia na dzień jest coraz lepiej! Rano kawa i mapa na balkonie, a przed 9-tą ruszam na szlak. Z polany ponad schroniskiem znowu widać chmury wyściełające dolinę. Pasmo jest mocno zalesione i dalekich widoków tu niezbyt wiele, choć lasy też mają swój klimat. Po niedługim czasie docieram na Halę Łabowską, gdzie spędzam trochę czasu na ołtarzowej ławce ponad schroniskiem. Po jakimś czasie wyłania się z lasu licealna wycieczka, a zatem czas na mnie. Znowu nura w lasy i przez Runek dojeżdżam do Jaworzyny Krynickiej. Tam zupełne pustki - tego dnia była chyba jakaś awaria kolejki. Siadam przy jej górnej stacji, wygrzewam się w słońcu i dumam nad mapą. Od celu wyjazdu dzieli mnie z godzina drogi, a tu pogoda coraz lepsza - dziś już jeżdżę w krótkich gaciach, jutro ma być jeszcze lepiej. Z Krynicy są nieciekawe połączenia kolejowe, waham się więc, czy nie jechać w kierunku Nowego Sącza. Nic mi z tego dumania nie wychodzi, dlatego zbieram się w końcu ze szczytu i zjeżdżam niezbyt wygodną, wiodącą lasem szutrówką zaopatrzeniową pod dolną stację kolejki. Stamtąd już asfaltem cały czas w dół i w dół do Krynicy Dolnej, a potem przez Powroźnik do Muszyny. W dolinach jest już niemal gorąco. W Muszynie przysiadam na obiad i delektując się zimnym piwem wpadam na osobliwy pomysł - a może by tak wrócić znowu w Beskid Sądecki (z którego dopiero co zjechałem) i pozostać jeszcze w górach dzień, dwa? :)) Długo się nie zastanawiam, podjeżdżam długaśnym asfaltem do Szczawnika, a stamtąd szutrem do Bacówki nad Wierchomlą. Tam zastaję cudowny widok na pasma górskie z Tatrami dominującymi w tle. Po raz pierwszy w czasie wyjazdu widać wyraźnie kontury Tatr, choć nadal nie jest to widoczność, która nadawałaby się na ładne, smartfonowe zdjęcie (tu znalazłem nieco przekombinowaną, ale dającą pogląd fotę tego co widać).
Siedzę i gapię się przed siebie - jestem szczęśliwy, że zdecydowałem się tu przyjechać. Do schroniska udaję się dopiero po zapadnięciu zmroku. Obiekt ma wspaniały, bieszczadzko-bacówkowy klimat, a w dodatku jest zupełnie pusty - co lubię. Przy okienku dowiaduję się, że jest przygotowana promocja dla osób, które przyjechały tu na rowerze - szok! 20% zniżki na nocleg, możliwość umycia roweru i takie tam wypasy. Po zrzuceniu bagażu wychodzę jeszcze z piwem przed ganek i siedzę dosyć długo, przysłuchując się świerszczom grającym zupełnie jak w środku lata..


Poranek w Cyrli. Zapowiada się ładny dzień. :)

Znowu kołderki. Wyruszam w drogę.

A droga jest przyjemna, choć w głowie dręczy mnie myśl - przecież zaraz dojazdę do Krynicy, która jest celem. I co, koniec już? :(

Okolice Pisanej Hali.

Schronisko na Hali Łabowskiej.

I niedługo potem - Jaworzyna Krynicka. Tam z godzinę siedziałem nad rozkładem jazdy pociągów i mapą, myśląc do dalej.

Zjazd z Jaworzyny.

Praktycznie do samej Muszyny z górki. Tam przy obiedzie postanawiam skorzystać jeszcze z pogody i wrócić w Beskid. Tym razem do Bacówki nad Wierchomlą. :)

A tam... bodaj najpiękniejsze jak dotąd panoramy: najpierw beskidzkie pasma, potem Tatry. Niestety nie mając ze sobą sprzętu foto nie jestem w stanie tego tu pokazać. Ale co widziałem, to moje - o! :)

Zachód słońca nad Wierchomlą.
Kategoria Beskidy 2016 | Komentarze 1