Info

Więcej o mnie. Bikestatsowa tablica.

Poprzednie lata

Wycieczki jednodniowe
Tagi
Archiwum wpisów na blogu
A przed Bikestatsem było tak...
Tatry, moja druga pasja...
Moje rowery
Obserwowane blogi

Wpisy archiwalne w miesiącu
Marzec, 2012
Dystans całkowity: | 579.42 km (w terenie 0.00 km; 0.00%) |
Czas w ruchu: | b.d. |
Średnia prędkość: | b.d. |
Maksymalna prędkość: | 44.80 km/h |
Liczba aktywności: | 8 |
Średnio na aktywność: | 72.43 km |
Więcej statystyk |
Z Drohiczyna pod granicę i do Nurca
Niedziela, 25 marca 2012 · dodano: 27.03.2012 | Komentarze 10
Kolejny dzień weekendu (25.III) to nadal słoneczna pogoda, jednakowoż odrobinę "zawiewa". I to czasem bezczelnie w twarz z siłą pięści golema, czyniąc piękne zjazdy cokolwiek groteskowymi. No bo co to za zjazd, kiedy zamiast 50 km/h na liczniku jakieś nędzne 25? Gdzie ten wspaniały gwizd grubych oponisk na asfalcie się pytam? ;) No ale nic, jedziemy wzdłuż Bugu aż do Mielnika, gdzie spożywamy wczesny obiad w zaprzyjaźnionym barze, nawilżając jednocześnie organizm odrobiną piwa z kawą. W Mielniku tradycyjnie już odwiedzamy bardzo klimatyczne ruiny kościoła u stóp zamkowego wzgórza. Na samym wzgórzu zaś udaje nam się ustać nawet dosyć długo w huraganowym wietrze. ;) Następnie odbijamy na północ i przemierzamy przygraniczne, pagórkowate lasy by dotrzeć do linii kolejowej z Czeremchy. A konkretnie do miejscowości Nurzec-Stacja. Stamtąd czekamy tylko 1 piwo na super nowoczesny szynobus do Siedlec, by przesiąść się w niemniej wypasionego Flirta do Warszawy. Ja z żalem opuszczam ów skład w Rembertowie, by dobić się jeszcze 15-km wycieczką pod wiatr do domu.Mapa GPS

Widok z szutrówki pod Drohiczynem

Bug z mostu na DK19

Most kolejowy na Bugu - Maćkowicze

Na moście

Cerkiewka w Maćkowiczach

Ostatni raz przejeżdżałem tędy 4 lata temu...

Ruiny gotyckiego kościoła z 1420 r. w Mielniku

Ruiny gotyckiego kościoła z 1420 r. w Mielniku

Ekumenicznie w lesie pod Radziwiłłówką
Kategoria Podlasie 2012 | Komentarze 10
Z Małkinii do Drohiczyna
Sobota, 24 marca 2012 · dodano: 26.03.2012 | Komentarze 7
Wiosna tuż tuż. Zawleczka z granatu wyciągnięta. Pączki na drzewach w blokach startowych i tylko patrzeć jak to wszystko wybuchnie na zielono i kolorowo zasłaniając wszelkie fajne widoczki. ;) Tymczasem z ust samego niklosa pada propozycja weekendowego wypadu pociągowo-rowerowego pod białoruską granicę. Tam jak wiadomo cicho jest, spokojnie, Bug sobie płynie, skowronki śpiewajom, senne miasteczka leniwie budzą się do nadciągającego sezonu agroturystycznego. Więc jak tu odmówić? No to jedziemy :) Najpierw pociągiem do Małkinii (tu muszę zaznaczyć, że obyło się bez żadnych pociągowych chryj, Koleje Mazowieckie, co z wami?!?). Potem pomykamy sobie nad Bugiem do Ciechanowca gdzie jest szansa na obiad. I faktycznie pyszny gyrosik spożywam w restauracji Jagoda. Kolejny etap to włóczenie się nadbużańskimi szutrówkami aż do Drohiczyna. A szutrówki te nie byle jakie, bowiem usypane za unijną kasę w ramach projektu "Bug - rajem dla turysty". Zaprawdę powiadam wam, że jedzie się po tym jak po maśle. Ogólnie rowerowanie było rewelacyjne, a sam Drohiczyn okazał się przemiłym miasteczkiem z dopieszczonym rynkiem, starymi gmachami kościołów i cerkwii, odnowioną Górą Zamkową i wspaniałym widokiem na zakole Bugu.Ślad GPS

Nadbużańskie krajobrazy

Nadbużańskie krajobrazy

Po takich szutrach śmiga się aż miło, a ciągną się one na dystansie niemal 50 km wzdłuż Bugu.

Kapliczka z XVIII w.

Unijna ścieżka rowerowa :)

Kościół franciszkanów w Drohiczynie.

Taras widokowy na Górze Zamkowej (Drohiczyn)

Złoty Łan ze złotym widokiem :)

Marcowy zmierzch nad Bugiem

Marcowy zmierzch nad Bugiem
Kategoria Podlasie 2012 | Komentarze 7
Marki - Mokotów - Białołęka
Piątek, 23 marca 2012 · dodano: 23.03.2012 | Komentarze 4
W ramach dnia bojkotu ZTM postanowiłem pojechać rowerem do pracy. Jest to pierwszy taki wyjazd od kilku lat, dlatego do wpisu dorzucam kilka zdjęć. Pewnie każdy kolejny tego typu wpis będzie coraz uboższy w treść, aż w końcu zminimalizuje się do formy "do pracy i z pracy". :)Ślad GPS

Wisła z Mostu Łazienkowskiego

Rewelacyjna "terenowa" ściezka rowerowa nad Wisłą.

Most Poniatowski

Stadion Narodowy z krzaczorów nadwiślańskich

Tereny kolejowe na Żeraniu

Kanał Żerański
Lasy Legionowskie i Białołęka
Niedziela, 18 marca 2012 · dodano: 20.03.2012 | Komentarze 11
Coś mi nie wychodzą poranne wyjazdy na rower. No ale życie, życie - jak wiadomo - jest nowelą, o czym śpiewa jeden pan pod napisy. Siadam zatem na embajka o 13:30, a co! Jadę spontanicznie, skręcając to tu, to tam - aż wyłaniam się pod Legionowem. Tam ognia w Lasy Legionowskie, w których nigdy jeszcze nie kręciłem, a następnie na Białołekę. Plan był bardzo gruby, miał być lans na Krakowskim Przedmieściu i może jakaś Agrykola. Niestety otrzymałem SMSem wiadomość, która była dla mnie ciosem poniżej rowerowego pasa. Oczywiście rower jest najważniejszy, ale... w bazie pojawiły się 4 świeżutko schłodzone Ciechany... No sami rozumiecie. :) Przejazd przez Olesin i opłotki Marek zajął mi rekordowo krótki czas i już delektowałem się piwotonikiem i wiosną. Tylko grilla zabrakło...Ślad GPS

Inspekcja okolicznych skrótów leśnych wykazała znaczne podeschnięcie terenu, umożliwiające komfortową jazdę... :)

Leśna velostrada.

W trakcie przecinania wydmy pod budowę lesnej drogi pożarowej oczom zdumionych robotników ukazał się ten oto murek. :) Prawdopodobnie podstawa pod jakieś działo w ramach zespołu bunkrów Przedmościa Warszawskiego.

Kanał Żerański, czyli jak się dostać swoją barką rzeczną z Bugu i Narwi do Warszawy. :)

Elf w barwach Kolei Mazowieckich z Warszawy do Legionowa. Podobne składy na linii małkińskiej planowane są na 2310 rok. ;)
Wyszków i Brok nad Bugiem
Sobota, 17 marca 2012 · dodano: 19.03.2012 | Komentarze 13
Nie wiem jak to się stało, ale wbrew wszelkim regułom oraz wieloletnim doświadczeniom ekspertów od meteorologii i gospodarki wodnej, tym razem piękna pogoda nastąpiła w sobotę i niedzielę, zamiast standardowo we wtorek i środę. ;)Powziąłem więc w piątek wieczorem bardzo ambitny plan kręcenia, który w sobotę rano natychmiast wziął w łeb, bo musiałem posprzątać łazienkę... :))
Wreszcie (gdzieś po 12:00-tej) wytoczyłem swoje 2.25 cala na ulicę i skierowałem się na północny wschód bez wyraźnego celu, za to z silnym pragnieniem odreagowania zeszłotygodniowego błota. Padło więc na trasę ekspresową S8. :)))
Się nie śmiejcie, bo wzdłuż tej trasy wiodą zajebiste drogi techniczne, w dodatku oddzielone od blachosmrodów ekranami akustycznymi. Jedzie się więc jak po polnej (asfaltowej) drodze i niemal słychać śpiew ptaków (które jednakowoż jeszcze nie nadleciały). Jedzie mi się na tyle dobrze, że na prostych prędkość nie schodzi poniżej 30-35 km/h, a czasem to nawet przydałoby większy rozmiar przednich blatów... :)
W Wyszkowie następuje szybka izotonizacja organizmu, a następnie robię sobie wycieczkę wzdłuż Bugu do Brańszczyka i do Broku. Stamtąd już terenowo przez Nadbużański Park Krajobrazowy docieram o zmroku do Łochowa. Tam oczywiście okazuje się, że dopiero co odjechał pociąg, a następny za godzinę (przecież nie może być inaczej, nie?). A w pociągu, jak to na linii Małkinia - Warszawa Wileńska: wpada zgraja pijanych degeneratów, rozpierdyndalają jarzeniówki w przedziale rowerowym i grożą pobiciem. No cóż, zmieniam przedział na zwykły pomost i jakoś uchodzę cało z sytuacji.
P.S. Tradycyjnie załączam serdeczne pozdrowienia dla Kolei Mazowieckich oraz ponawiam zaproszenie dla prezesów i rzeczniczki prasowej do odbycia kilku wycieczek tą trasą w weekendowe wieczory.
Ślad GPS.

Takie cudo namierzyłem pod budynkiem firmy w tygodniu :)

Po ujechaniu 15 metrów napotykam sąsiada w trakcie czynności serwisowych. Wiosna jak nic!

Droga techniczna wzdłuż ekspresówki S8. Po czymś takim jechałem pierwsze 45 km ze średnią coś koło 26 km/h.

Niegów - zespół pałacowy z końca XIX w., obecnie we władaniu sióstr w habitach.

Ech gdzie te czasy, kiedy relacja składała się z samych takich fot? :)

Izotonik w Wyszkowie. Przy rondzie Wietnamczyk serwuje dobre żarełko. Zamawiasz filet z kurczaka z frytkami, a dostajesz kuciaka-pięci-smaka z ryżem, dobdzie dobdzie? :))

Nadbużańskie późne popołudnie.

Wysoka woda wyrzuciła jakiś rower na brzeg. Ale to chyba jakiś makrokesz, bo nie widziałem na nim napisu Scott czy inny Giant ;)

Nadbużańskie szutrówki

Zachód słońca w NPK.

Oczekiwanie na pociąg na stacji w Łochowie. Charakterystyczny bidon niezbędny w celu wtopienia się w tło i nieprowokowania lokalsów. ;)
Ugrzęzłem na poligonie...
Niedziela, 11 marca 2012 · dodano: 12.03.2012 | Komentarze 13
Jakieś wichrowe te ostatnie łikendy. Tydzień temu wygwizdało mnie nad Bugiem, a w niedzielę znowu 10 m/s prosto w twarz...Jak na wytrawnego bikera przystało ;) najpierw poleciałem z wiatrem w plecy asfaltami do Goździówki (30 km). Na liczniku praktycznie nonstop 30+, bez większego wysiłku, jak na skrzydłach. No coś pięknego... Można by tak jechać i jechać i jechać aż na południowe Podlasie. Niestety w Goździówce (kiedy dokonałem nawrotu o niemal 180 stopni i wjechałem w teren) zorientowałem się, że z moim planem jest coś nie tak... Czemu tu tak mientko i grząsko? Czemu mi wieje po fejsie? Czemu pod górkę? :D
Nieszczęśliwi, którzy nie wiedzą, jak fajna jest jazda pod silny wiatr przez olbrzymie obszary rozmokniętych mazowieckich stepów, które uroczo i z gracją połykają 3/4 wysokości opony. Nie wiedzą, co tracą ci, którzy babrając się w poquadowym błocie do kostek postanowią zawrócić! Prawdziwy bajker zadaje sobie pytanie: jak to ja mam się wycofać?!? :) Po czym grzęźnie po kostki blup blup i wyzywa matki miłośników zmotoryzowanego OFFu :D
Z kwesti technicznych: kolejna wycieczka i kolejna guma - tym razem w tylnim kole. Delikatne i kruche te Szwabskie Wyścigowe Randolfy (Schwalbe Racing Ralph) niczym skrzydła podeschniętego motyla. No ale się chciało lekkie się ma. Dodatkowo regulejszyn przedniej przerzutki, coby nie przycierał łańcuch...

Motyw natury pochłaniającej ludzkie budowle (w miniaturze) w miejscowości Krubki-Górki. Vis a vis odrestaurowany dworek z XVIII/XIX w., ale zasłaniała go wielka, zaryglowana brama, więc rzuciłem focha i zdjęcia nie będzie!

Wyjątkowo oryginalna (jak na Mazowsze) kapliczka w miejscowości, UWAGA: Kąty Goździejewskie Pierwsze! :)

A takie klimaty można sfocić na podmokłych stepach między Halinowem, a Okuniewem.

Okuniew - ruiny pałacu Łubieńskich. Pięknie to wygląda, choć jednocześnie smutno.

Poligon między Okuniewem, a Zielonką - miejsce wielokrotnych orgazmów brzuchatych gości na quadach i w terenowych gazikach. W sumie dobrze - niech właśnie na poligonach szaleją, a nie po rezerwatach. Niestety wiosną tego roku popularna "poligonówka" częściowo nieprzejezdna dla roweru.

Po nierównej walce z wiatrem i błotem czas na regulację gospodarki wodnej organizmu :)
Ślad GPS
Round Radzymin Racing Ralph :)
Niedziela, 4 marca 2012 · dodano: 06.03.2012 | Komentarze 11
Nadejszła pamiętna 4-marcowa niedziela 2012 roku, kiedy to wbrew surowym prognozom w powietrzu zapanowała regularna wiosna. Że rano było -4? No i co! Za to potem... coś pięknego. Wiatr niewielki, słoneczko, wcale nie takie znowu zatopione, podradzymińskie łąki, za to całkiem twarde leśne piachówki, niewielkie sekcje fajnego błota albo świeżo chluśnięte asfalty, wydobywające mile łaskoczący ucho szum gum. Jest dobrze. :)Wczesnym rankiem (12:00) jadę na miejsce spotu, gdzie umówiłem się o na rowerowanie z jarbla. Niestety Jarek chyba za mocno przykatował dzień wcześniej (140 km :O), więc przesuwamy telefonicznie miejsce startu o jakieś 5 km w kierunku Rancza Bena. Po krótkim hello przebijamy się na niebieski szlak rowerowy na tzw. I linię polskiej obrony Warszawy. Gdzieś za Łąkami spostrzegam, że twardość przedniej opony jakby już nie ta... Kapeć wygenerowany przez jakiś wredny krzaczy kolec! Wyciągam więc swój zestaw "zrób-to-w-jedyne-60-minut" naprawczy do dętek, na co Jarek patrzy z politowaniem i zaniepokojny możliwym przestojem wyjmuje swoją łatkę "Stick & Go". Wystarczy przyłożyć do dziury, chuchąć, potrzeć, napompować i w drogę! :)
Dalej już bez przygód okrążamy Radzymin, zaglądając także do jego wnętrza i rozdzielamy się na wysokości Wólki. Tam też stwierdzam że przednie koło dostało jakichś turbulencji - strasznie delikatne te maratonowe, lekkie rowerki - zaczynam doceniać swój 20-kilowy, pancerny trekking, który może i ciężko rozbujać, ale jak już pójdzie, to muchy na zębach giną...
A propos - zauważamy z jarbla że jednym z wielu plusów rowerowania wczesnym marcem jest zupełny brak komarów, much i innych bzykaczy. A w lato nie będzie lekko, zważywszy zabagnienie okolicy...
Ślad GPS.

Rzeka Czarna w rezerwacie "Puszcza Słupecka" wreszcie wlazła nazad do koryta!

Preria w okolicach Beniaminowa.

Kościół w Radzyminie - po 35 latach udawania że go nie widzę, wreszcie zrobiłem mu fotę! :)

jarbla na bezkresnych preriowych łąkach

Pewnie gdybym chciał wjechać na ten stos, to tak właśnie by się skończyło.

Nieobcisły rowerzysta ;)

Jakieś potorfowe okoliczne bagienko z wieżą telekom w tle.
Do Kuligowa nad Bug i z powrotem...
Sobota, 3 marca 2012 · dodano: 05.03.2012 | Komentarze 10
...czyli duża pętla wokół Radzymina. :)A było to tak. Wstaję rano, patrzę, niby słonecznie, ale... odżizas-jak-wieje! Zerkam na wykresy ICMu z nadzieją, że ten wiatr nie wieje z północy. Wieje. Hmnnn... Odkładanie wyjazdu o parę godzin też nic nie dało, w końcu koło 14:00 stwierdziłem, że takiego słońca zmarnować nie można i ruszyć dupę należy. Toczę więc nierówną walkę z twarzowiatrem (a koło wsi Dybów-Górki to nawet wiatr i grzązkie błoto naraz, o!). Dojeżdżam wreszcie do rzeki Buk. Czy może Bóg. Nie - Bug! Rzeka jak zwykle o tej porze roku płynie szeroko i na bogato, niestety północny wiatr jeszcze dodatkowo się na jej tafli rozpędza i nie daje popatrzeć. No to wracam, co tak będę stał. Wariantem klasycznym przez Załubice, Beniaminów i Wólkę. Gdzieś tam pośród błota gubię pompkę - mocowanie jej do ramy to był jednak pomysł zły. Chaszczing na tyłach fortu Beniaminów pozwala odkryć miejsce uciech nadpobudliwych bobrów. Pół lasu ścięte. :) Na koniec zasłużone piwko w dziwkobarze i do domu.
Ślad GPS

Kolejny przypadkowo namierzony krzyż choleryczny w okolicy. Widać też jedynego znanego mi Nepomucena na terenie uroczego dworku (private).

Rzeka Rządza określenie "płynąć korytem" traktuje bardzo swobodnie i z dystansem. ;) Widać też kryterium błotne w okolicach Dybów-Górki.

Rzeka Bug. Nadpobudliwe bobry. Chyba już zaprzestanę czyszczenia roweru. To ma słaby sens. ;)

Ten rower ciągle się popisuje. ;) Nie samym błotem człowiek żyje - odrobina piachu. No i te wierzby ogołowione, mazowieckie, przaśne, piękne... :)