Info

Więcej o mnie. Bikestatsowa tablica.

Poprzednie lata

Wycieczki jednodniowe
Tagi
Archiwum wpisów na blogu
A przed Bikestatsem było tak...
Tatry, moja druga pasja...
Moje rowery
Obserwowane blogi

3. Beskid Żywiecki: Korbielów - Rabka
Sobota, 24 września 2016 · dodano: 06.10.2016 | Komentarze 6
(podjazdy: 1320 m)(spis treści) (mapa całej trasy)
Dziś postanowiłem dla odmiany pojeździć trochę na rowerze. :)
Na drodze stanęła mi jednak Babia Góra, trzeba więc ją było jakoś objechać. ;)
Wyglądało na to, że od północy będzie to znowu (częściowo piesza) mozolna wspinaczka, a ja przecież jestem na urlopie. :) Wymyśliłem zatem, że skrócę sobie drogę przez Słowację i objadę to monstrum od południa. A co! :) Zresztą pogoda była tego dnia kiepska na widoki - pochmurno i mglisto.
A zatem.
Z Korbielowa (a w zasadzie z Krzyżowej) na dzień dobry ze 250 metrów podjazdu na przejście graniczne Glinne, następnie do Oravskiej Polhory i dalej zupełnie pustymi leśnymi drogami na wschód (niebieski szlak pieszy). Ale naprawdę pustymi! Nie spotkałem tam żywej duszy. Jak to na Słowacji - mijałem jakieś opuszczone tartaki i inne dziwne instalacje. Napotykałem też tablice informacyjne nt. leśnej przyrody oraz radosne informacje, że znajduję się w krainie niedźwiedzia. :) Pod samą Babią Górą znowu wjeżdżam (a pod koniec wchodzę) na granicę, poprowadzoną w tym miejscu opadającym dokładnie na południe ramieniem góry. A dalej to już jadę sobie różnymi wertepami w kierunku Rabki. Jest to zdaje się nadal mezoregion Beskidu Żywieckiego, może częściowo przechodzący w Podhale. Niekiedy trafiam na świeżo usypane szutrówki, ale dominują piesze szlaki, które ktoś kiedyś wytyczył, po czym o nich zapomniał. :)
Późnym popołudniem docieram wreszcie na pagór nad Rabką (Zbójecką Górę bodajże). Widać stąd miasto. Wyciągam telefon, aby poszukać noclegu. Zazwyczaj przychodziło mi to z ogromną łatwością, jednakże tego dnia była sobota (z perspektywą pogodnej niedzieli), a co za tym idzie, całe miasto zarezerwowane. Pierwszy, drugi, trzeci telefon - brak miejsc, brak miejsc, brak miejsc. Czwarty, piąty - nikt nie odbiera albo akurat robią remont. Szósty, siódmy, ósmy - brak, brak, brak. No kurrrr... Niby wiedziałem, że prędzej czy później coś znajdę, ale ileż można. Dziewiąty, dziesiąty - nikt nie odbiera lub brak miejsc. Wrrrr.... I wreszcie jedenasty telefon - tak, mamy ostatnią jedynkę, zapraszymy, 40 zł. Ufff.... ;)
Ruszam więc zadowolony w dół i tuż za piewszym zakrętem - sru w glinę po obręcz... To by było na tyle czystego roweru. Mlask, mlask i już koła unieruchomione - wymagają dłubania patykiem. :)
Kiedy dojechałem do pensjonatu i zaniosłem graty do pokoju, zaczął padać deszcz. Lepiej być nie mogło! Jednakże co zmokłem w drodze do sklepu po prowiant, to moje. :)
P.S. Trochę dziwi ta cena, bo to wypasiony pensjonat jest (taki dla bogatych rodzinek podjeżdżających najnowszym Audi), a do tego jedynka z własną łazienką i balkonem powinna kosztować z 80 zł co najmniej... Ale nic się nie czepiam, absolutnie nie!!! :)
Ugliniony rower pozwolili wstawić na poziom -1, obok stołów do pingponga i takich tam. Komfortu na takich wyjazdach nie wymagam, ale skoro już się trafia to jest git. :)


Jak sama nazwa wskazuje.

A to już widok na Babią Górę z pagórów nad Zubrzycą.

Świeżutkie i nieco grząskie szuterki na południe od Jordanowa.

No, na bogato!

Bezdroża.

W trakcie zjazdu do Rabki załapałem się na odrobinę gliny. :)
Kategoria Beskidy 2016 | Komentarze 6
Komentarze
SADE | 22:07 sobota, 8 października 2016 | linkuj
Coraz bardziej zazdroszczę Ci tego wyjazdu...
Ech może w przyszłym roku mi się uda?
Ech może w przyszłym roku mi się uda?
SADE | 22:04 sobota, 8 października 2016 | linkuj
Taaaa, no do reklamy opon to by Cię chyba nie przyjęli... ale przy zjeździe w dół nie musiałbyś nadwyrężać palców naciskaniem klamek hamulcowych ;-DD.
Pidzej | 17:40 czwartek, 6 października 2016 | linkuj
Piękna górska wyrypa :) Z niecierpliwością czekam na kolejne odcinki, z bardziej znanych mi okolic. Przed zimą chyba zdążyłeś w ostatniej chwili ;)
Komentuj